piątek, 9 grudnia 2011

Moje świadectwo

Byłam urodzoną wiedźmą. Każda kobieta u mnie potrafiła przewidywać przyszłość z kart, widziała duchy.

W wieku nastoletnim stwierdziłam, że chcę mieć niezbity dowód na to, że Bóg istnieje. Skoro diabeł został stworzony przez Boga i jest panem tego świata, to solidniej sie o tym przekonam gdy właśnie ten temat najbardziej zgłębię. Zgłębiłam tak bardzo, że w końcu nie wiedziałam co jest dobre a co złe, weszłam w tak bliski kontakt, że bliżej już chyba nie można.

Pewnego ranka obudziłam się z myślą, że jest mi wszystko jedno - zło jest takie samo jak dobro, WSZYSTKO jest takie samo, nie ma nic, tylko ja i pustka. Wiem jak wygląda piekło... I tam, na tej pustyni, znalazł mnie Jezus. Poczułam jego obecność, przepływały przeze mnie uczucie miłości, spokoju, pewności że z tej pustyni wyprowadzi mnie przewodnik najpewniejszy.

W 2003 r. na Florydzie narodziłam sie na nowo. W ramach programu studenckiego pracowałam przez 3 miesiące w kuchni obozu dla grup religijnych. Poszłam kiedyś z ciekawości na jedno takie spotkanie z koleżanką z Białorusi. Grupa młodych ludzi uwielbiających Jezusa. Jedna z dziewczyn zaczęła chodzić od osoby do osoby i pod jej dotykiem one się przewracały. "Co za dziwadła" pomyślałam. Ale gdy zaczęła zbliżać się do nas... również zaczęłyśmy słabnąć! Ola krzyknęła do mnie "Chodźmy stąd!" i widziałam, że ona tez to czuje co ja. Wyszłyśmy wstrząśnięte.  Jednak to uczucie "słabości" nie odeszło. Trzy następne dni na zmianę śpiewałam pieśni i modliłam się. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść - ogień we mnie płonął. Po trzech dniach zelżał, ale widziałam, że jestem już NOWYM CZŁOWIEKIEM. Widziałam świat inaczej.

Zaczęłam szukać zboru w Polsce. Niestety, nie udał mi się i zaczęłam podupadać. Na szczęście Pan temu zapobiegł i wysłał mnie do UK. Nie spodziewałam się, że właśnie tutaj rozpocznę wspólną wędrówkę ku wieczności z innymi braćmi i siostrami. A jednak. Znalazłam zbór, prawdziwych chrześcijańskich przyjaciół, przyjęłam chrzest wodny w 13 lutego 2008 r. i  od tej pory wkorzeniam się coraz bardziej w mojego Przyjaciela - Jezusa.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz